WDECKI MŁYN. To dzisiaj właśnie otrzymałem żółte papiery [Z FB] |
![]() |
![]() |
czwartek, 03 listopad 2016 | |
Niemniej wydawało mi się to bardzo dziwne - w wodzie się daje, w niebie nie, tym bardziej dziwne, że wyżej rozlewiska całkiem konkretnie wrzasnął ostrzegawczo Stary Kaczor, płosząc nam z obiektywów całe stado. I jeszcze dziwniej się stało zaraz potem, gdy przystanęliśmy obok resztówek hyrchacza zanurzonego w żółci jesieni i właściwie nie wiadomo skąd nagle wychynął barczysty facet o szerokiej twarzy i zaczął opowiadać dziwacznym językiem, wrzucając w żółto szeleszczące polskie zdania angielskie wyrazy, tłumacząc, że jest tutejszym Królem Żółtego Koloru i że, o, popatrzcie - wiewiórka (po naszemu ładniej wewiórka), a po chwili, że tu spoczywają w Bogu żołnierze francuscy i pruscy, w Bogu, ale bez łupków, i tu padła angielska nazwa łupków, jakbyśmy po polsku nie rozumieli, co to są łupki, i odgarnął butem warstwę żółtych liści z betonowych schodów, które kiedyś wiodły do stojącej tutaj kaplicy ewangelickiej wybudowanej właśnie z łupków. Po czym wskazał na szeregowe kwatery - o tu spoczywają Francuzi wracający spod Moskwy, szeregowo, więc zapewne żołnierze szeregowi, których szereg akurat załamał się w odwrocie na zawsze nad rzeką o dziwnej nazwie Wda, nazwie, której pochodzenia nie potrafią wyjaśnić najtęższe mózgi językoznawców. I tak żeśmy szli brodząc w żółtych papierach jesieni, gawędząc na rozmaite tematy, a nawet - co już było abstrakcyjnie odlotowe - na temat RPA, skąd przyjechał Żółty Król zamieszkać tu w pałacu. Czyste wariactwo, dyskutować z Żółtym Królem idąc po pokrytym żółtymi kolorami hyrchaczu w towarzystwie duchów żołnierzy pruskich i francuskich, rudej wewiórki, o łupkach, które ktoś ukradł, o kaniach jeszcze rosnących nad Wdą, o spoczywających ongiś w łupkach właścicielach Wdeckiego Młyna i dzikiej Afryce, którą albo się kocha, albo nienawidzi.
KOMENTARZE Z FACEBOOKA [PROFIL TADEUSZ MAJEWSKI] KomentarzeAndrzej Kowal Kowalski Ten, co leży pod schodkami, nazywał się Rehbinder. W drewnianym dworku, w którym spędziłem istotną część mojego dzieciństwa i młodości, stacjonował w 1919-20 szwadron pruskiego grenzchuzu pacyfikujący powstającą w okolicy polską Straż Ludową (m.in. potyczka na drodze do Smolnik.) W lesie stoi sobie dąb, dużo starszy i większy, niż ten, który znalezliście. Poczytaj sobie swoje
![]() Tadeusz Majewski Dzięki Andrzeju. Zaskakujesz mnie. Nie wiedziałem, że tam mieszkałeś. Pan Król Żółci nie mógł sobie przypomnieć nazwiska Rehbinder. Do najstarszego dębu nie dotarliśmy, gdyż zaczęło padać. Fakt, to miejsce - z tego, co opowiadał mi Stanisław Guz - musiało być niezwykłe, prawdziwy czakram, jak piszesz. Teraz przez tę elektrownię i ogólne zaniedbanie kiepsko to wygląda
Andrzej Kowal Kowalski Oj nie, nie mieszkałem tam, ale spędzałem sporą część większości moich wakacji. Jako dzieciak, nastolatek i będąc młodym dorosłym. Słuchałem opowieści starych mieszkańców, poznałem każdy kąt i już dawno temu stwierdziłem, że to niezwykłe miejsce. I jeszcze jezioro Kochanka... zapewniam, że w tym przypadku naprawdę Nomen Omen
![]() Eugeniusz Cherek Wątpię, czy p. Andrzej tam mieszkał, gdyż za jego młodości corocznie były kolonie letnie dzieci Spółdzielni "Las"ze Skórcza. Też tam byłem na koloniach, być może razem biegaliśmy po zatartych śladach R Rehbindera.!!!
Eugeniusz Cherek Wątpię czy Rihbinder jest pochowany we Wdeckim Młynie uciekł do Niemiec!
Eugeniusz Cherek We Wdeckim młynie to nie było mauzoleum, ale kaplica ewangelicka dla okolicznych miejscowości. Polecam książkę Iwony Pawłowskiej "Monografia Gminy Ewangelickiej w Skórczu". Jest tam sporo informacji o kaplicy ewangelickiej we Wdeckim Młynie. Szkoda tylko, że nie ma żadnej fotografii tego obiektu!.
Tadeusz Majewski Dzięki Genio, poprawiłem
Andrzej Kowal Kowalski Wszystko się zgadza. Państwo Jabłońscy, którzy mieszkali w pałacu, opowiadali, że w kaplicy pochowany jest jej fundator, ojciec ostatniego Rehbindera. W trumnie z okienkiem. Jako dzieciak, nie raz planowaliśmy się do tej trumny dostać i zobaczyć tego farmazyna przez szybkę. Ale to może być tylko taka miejscowa legenda. Aha, moja mama była przez długie dyrektorem Firmy "Las" w Skórczu, do której należał dworek. No to teraz już wiecie, jak to się stało, że spędzałem tam wakacje.
![]() Napisz odpowiedź…
Hanna Kalkowska CO za ciekawa artykuły pan pisze! Ile to jest jeszcze nieznanych historii o naszych terenach. Widać, że lubi pan odkrywać ciekawe wydarzenia i z aparatem uwieczniać je. Powodzenia na dalsze szukania ciekawej historii DOBRANOC
Tadeusz Majewski Dziękuję. Dobranoc
![]() Napisz odpowiedź…
Aleksandra Dunst OMG,niesamowite! Martwię się tylko, że tak mało wiem o historii naszych okolic. Wspaniały artykuł. Czekamy na wiecej.
Dorota Bogumiła Zegarowska Ja na przykład nie wiem, co to są łupki, musiałam zajrzeć do Wikipedii. https://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%81upek W dalszym ciągu jednak nie rozumiem, co ma wspólnego skała z pochówkiem. Ale artykuł ciekawy.
pl.wikipedia.org
Tadeusz Majewski Kaplica ewangelicka, która stała na fundamencie, była zbudowana z łupków. Jak Pani wyczytała, łupki są różne. Z jakich była zbudowana kaplica, dowiem się, gdyż ją rozebrano i zbudowano co innego. Poinformowano mnie, gdzie to "coś innego" stoi.
Dorota Bogumiła Zegarowska Tadeusz Majewski Precyzuję pytanie. Napisałeś: "... popatrzcie - wiewiórka (po naszemu ładniej wewiórka), a po chwili, że tu spoczywają w Bogu żołnierze francuscy i pruscy, w Bogu, ale bez łupków, i tu padła angielska nazwa łupków, jakbyśmy po polsku nie rozumieli, co to są łupki, i odgarnął butem warstwę żółtych liści z betonowych schodów, które kiedyś wiodły do stojącej tutaj kaplicy ewangelickiej wybudowanej właśnie z łupków.". To jak mam to rozumieć? Jak ma się sprawa łupków do pochówku? Bo po prostu chodzi o jasność zdania. Już nie rozumiem, czy to miało znaczyć że powinni być chowani w tej kaplicy, czy jak w końcu.
Tadeusz Majewski W komentarzach jest odpowiedź. Przeczytaj, co napisał Andrzej Kowal Kowalski ... To nie jest tekst historyczno-poznawczy. Akurat nie chciałem w nim opowiadać o co dokładnie chodzi (w sensie: kto, co, kiedy itp.). Po prostu taka była wczoraj groteskowa sytuacja - płynęły słowa o łupkach, kaplicy, cmentarzyku, pochowanych tam żołnierzach, wiewiórce, RPA, a nawet husky, o czym już nie napisałem, bo to już by za bardzo podkręciło absurd tej rozmowy
Dorota Bogumiła Zegarowska Tadeusz Majewski Aaaaaaaaa. no chyba że o to chodzi, to teraz rozumiem
Tadeusz Majewski Ja tu się bawię literacko, co zresztą zapowiada tytuł. Konkrety znajdziesz w komentarzach Andrzeja (o czym już pisałem) i Eugeniusza Cherka
Andrzej Kowal Kowalski To jest proza poetycka. Reportaż realno-magiczny. Chodzi o Genius Loci.
Dorota Bogumiła Zegarowska No, może :)
Dorota Bogumiła Zegarowska Andrzej Kowal Kowalski A no to ok :)
Dorota Bogumiła Zegarowska Tadeusz, to nie było gwoli spierania się z tobą. Ja nie cierpię bałwochwalstwa i jak czegoś nie rozumiem, to pytam. Mam nadzieję, że tak to odebrałeś :)
![]() Napisz odpowiedź…
![]()
|
wstecz | dalej » |
---|