Zagadka zdjęcia! Kamińskiego zwinęli w obławie po zamachu na Hitlera, ale... |
![]() |
![]() |
środa, 05 kwiecień 2017 | |
![]() Zapewne pamiętacie zdjęcie przedstawiające sześciu mężczyzn, jakie pokazałem w internecie. Byli to według Ireny Chrzanowskiej ze Smętowa Granicznego (córki przedwojennego zawiadowcy stacji w Zblewie Maksymiliana Ubowskiego) partyzanci z Czarnej Wody biorący udział w wykolejeniu pociągu, jakim miał jechać Adolf Hitler. Sporo czasu minęło od pokazania tej fotki na Facebooku, ale to nie oznaczało, że o niej zapomniałem. Sprawa, że tak powiem, była w toku. I teraz zamieszczam szczegółowe wyjaśnienia... Tuż po zamieszeniu zdjęcia w internecie Małgorzata Glanert-Sczepańska napisała, że mężczyzna stojący po prawej stronie to Jan Kamiński, aresztowany po nieudanym zamachu na Hitlera w Trosowie i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Stutthofie, skąd już nie wyszedł. Pani Małgorzata napisała o tym po konsultacji z siostrą Gizelą Marią Rutyna-Szczepańską, która przechowuje rodzinne albumy ze zdjęciami. Powiem szczerze, nie wierzyłem, że ktoś się odezwie! Ale pani Małgorzata kilka razy zdecydowanie zaprzeczała, jakoby to byli partyzanci. Ba, oni nie są z Czarnej Wody. Po dłuższej przerwie, prawdopodobnie spowodowanej porównywaniem twarzy na zdjęciu z twarzami w rodzinnych albumach, otrzymałem od nich wiadomość, że rozpoznały następne dwie osoby. I to już było niesamowite. Połowa stanu osobowego rozpoznana! Maria i Gizela mieszkają w Starogardzie. Oczywiście się z nimi skontaktowałem.
Pierwszy z prawej Jan Kamiński, trzeci z prawej Aleksy Łosiński, w białej koszuli Ignacy Szczepański. Dziękuję za koloryzację zdjęcia Piotrowi Pliszce!
Wojtal, przed wojną. Od lewej Jadwiga Fabiś, Łosiński (drugi na zdjęciu rzekomych partyzantów), Stanisław Szczepański i nn. Pani Gizela pokazywała mi zdjęcia z tymi trzema osobami z okresu okupacji. Nie ma mowy o pomyłce. Pani Małgorzata szczegółowo opowiedziała mi całą historię. Trzeba tu jeszcze dodać, że obie są córkami Stanisława i Zofii Szczepańskich (Zofia z domu Fabiś), którzy w 1937 roku przyjechali do Starogardu z Wojtala. W Starogardzie otworzyli sklep kolonialny przy ulicy Dworcowej, dzisiejszej alei Wojska Polskiego, co ciekawe, w domu, gdzie miałem siedzibę redakcji "Gazety Kociewskiej" i gdzie w latach 50. i 60. swój zakład miał słynny fryzjer Konrad. Pisałem o nim w "Przeplotni" w tekście pt. "Nożycopalca". Tu przypomnę - fryzjer, który na przykład podczas ścinania zarostu brzytwą podekscytowany opowiadał o działaniach wojennych podczas III wojny światowej - Skąd taka pewność, że to nie partyzanci? - niemalże krzyczałem na panią Małgorzatę. Później, podczas rozmowy z Gizelą, wyjdzie, że Szczepańscy przybyli do Mirotek o wiele wcześniej. Tak o wiele wcześniej, że jeszcze nie było wówczas Mirotek. Być może byli Mormonami... - Wróćmy do Jana Kamińskiego, pani Małgorzato... Jednak chyba miał coś wspólnego z tym zamachem, jeśli wzięli go w obławie do Stutthofu... Jak to było?
Sklep Szczepańskich przy ul. Dworcowej w Starogardzie, 1938 r. - Wzięli go do więzienia Starogardzie. Mama, Zofia Szczepańska, prowadziła przed wojną sklep przy ulicy Dworcowej (dziś al. WP) i obrotna i wygadana. Umiała też dobrze "szprechen", to znaczy dobrze mówiła po niemiecku, i miała tu w "sztadzie" (stadt – urząd) bardzo dobrego znajomego z Czerska pana Klinkosza, syna dentysty. Klinkosz pracował przy Gestapo jako tłumacz. Niemcy potrzebowali takich, bo ich polski ograniczał się do "kali ma, kalia da, kali weźmie". Bo my mamy te "ś", "ć". Byłam w Niemczech. Któryś z Niemców raz wykrzyknął: "Te wasze 'ć'!". No i nie byłam tam Szczepańska, a Szczepanski. Nie podobało mi się, wróciłam...
Rodzinne zdjęcie Szczepańskich z Huty, od strony Starogardu za Czerskiem, w stronę Mokrego
Dzieci Zofii i Stanisława Szczepańskich w Wojtalu w okresie okupacji
- Tak, tam są Szczepańscy, Kłosowi Begery (Mirosław Begger, o którym pan pisał to też rodzina) i wielu innych ... Ma pan wielu piszących komentarze. Wielu ze sobą spokrewnionych. Mój pradziadek miał 18 dzieci. Każdy się ożenił, każda wyszła za mąż. Niech pan pomnoży... 36 małżeństw. A teraz niech pan założy, że każda rodzina ma 5 dzieci, to razem mamy...? 180 dzieci. I niech te dzieci dorosną i się pożenią, to w pokoleniu mojego dziadka będzie 260 rodzin razy 5 dzieci, to już mamy 1300 dzieci. A niech oni się pożenią i mają po 5 dzieci? To w pokoleniu mojego taty mamy 2600 małżeństw, czyli przy 5 dzieciach jest już ponad 10 tysięcy. Trudno się dziwić, że nieraz żenili się nie wiedząc, że są z jednej rodziny... - Dziękuję za te informacje. - Jest jeszcze coś na koniec. - Tak? - Byłyśmy kilka late temu z siostra w Kamiennej Karczmie u tego Jana Kamińskiego, widziałyśmy, że żyje. Byłyśmy ciekawe, czy wie, komu przez przypadek zawdzięczał życie... Nie zapytałyśmy. W takim wieku już nie ma sensu. Młodzi z tej rodziny nic o tym nie wiedzą.
Krzyż upamiętniający Jana Kamińskiego z Wojtala |
dalej » |
---|