Mayn Shtetele Belz – Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz |
![]() |
![]() |
wtorek, 04 sierpień 2015 | |
![]() Plac przez zamkiem w Skarszewach to świetne miejsce do urządzania imprez kulturalnych. I wczoraj tam się taka odbyła – powiatowy konkurs gwary kociewskiej. Jeszcze trzeba by zainstalować budkę z lodami i saturator, konieczne w takim skwarnym dniu. Inna sprawa, że dobre lody mają w lokalu oddalonym ok. 100 m rynku. Wiszą tam też bardzo ciekawe reprodukcje pocztówek ukazujących miasteczko z przełomu XIX i XX w. No i kopia planu Skarszew z 1810 r., którą natychmiast ściągnąłem ze ściany i zrobiłem jej zdjęcie, żebyście wiedzieli, jak to miejsce wyglądało ponad już 200 lat temu. I, jak to było w Starogardzie, zakonnicy doskonale wiedzieli, że to miejsce idealne nadające się pod zabudowę. Wznieśli zameczek, kościół, całe miasteczko, okalając je murem -1,1 kilometra. I tak samo jak w Starogardzie wykorzystali rzekę - tu Wietcisę, dopływ Wierzycy. Po wykonaniu zdjęć na imprezie ruszyłem obejrzeć, co nowego w tym miasteczku. Święty Jan Paweł II prawie tak ładny jak ten w Lubichowie, młyny stoją jak stały, ryneczek wypiękniał, co widać na zdjęciu. ![]() Schodziłem niżej, a potem uliczką, przy której nad oknami parteru jednego z domów widnieje napis "Wilhelm Joost Sattlermeister" (na nasze będzie Wilhelm Joost, mistrz rymarski albo siodlarski). Ktoś wyraźnie nie dostrzegł, że wiele się zmieniło w historii i generalnie piszemy i czytamy już tutaj po polsku. Zszedłem jeszcze niżej, zupełnie blisko kościółka, który wpisał się do księgi rekordów Guinnessa, bo wzniesiono go w 24 godziny, do miejsca, gdzie w dziwacznym domku, w dużej części zbudowanym na gotyckim murze, mieszka osiem osób. Pisałem o nim reportaż w 2002 roku. Od tamtego czasu trochę się zmieniło - mówili mi mieszkańcy opalający torsy siedząc na schodach. Nowy burmistrz położył na uliczce asfaltowy dywanik, na grzebiecie gotyckiego muru wyrosły spore brzózki, a tuż przy wschodniej ścianie w dziurze pomiędzy gotyckimi cegłami ulokowały gniazdo pszczoły. Pokazała mi je pani z dzieckiem na ręku, mieszkająca w tym osobliwym, bo średniowiecznym domostwie, a jeden z mieszkańców radośnie zauważył, że będą z tego mieli lipcowy miód. Pani z dzieckiem na ręku zauważyła, że nie zawiadamia czynników odpowiedzialnych za takie sprawy, bo usługa przeniesienia pszczelej rodziny kosztuje prawie stówę, tak samo jak usługa zlikwidowania dziwnych czarnych larw, lęgnących się w gotyckiej ścianie jej pokoiku. Oni tylko doradzają, czym należy owe larwy podlać i przyfajczyć. Ależ byłoby widowisko – płonące krzyżackie larwy, wylatujące z gotyckiego muru. ![]() Po chwili zajechałem łąką od strony przelotowej szosy Tczew – Kościerzyna pod Basztę Skazańców, gdzie rozbili spory namiot robotnicy remontujący obiekt. Wiwat Jego Ekscelencja Pan Burmistrz Jacek Pauli! – wreszcie wzięto się za renowację murów po 25-letniej bezczynności. Krzątający się przed namiotem barczysty mężczyzna, lat ok. 30, z wschodnim akcentem rzekł, że oczywiście, jak najbardziej mogę robić zdjęcia, ba, wyraził nawet zdziwienie, że o to pytam, przecież niedawno tutaj byłem. Oczywiście nie wyprowadzałem go z błędu. Dokładnie mi dokładnie, co tutaj robią – jak zbijają cegłę XIX w., żeby dojść do tej czysto gotyckiej. ![]() Z namiotu wyszło dwóch następnych mężczyzn, jeden wysoki i żylasty, typ rzadko u nas spotykany. Wdaliśmy się w pogawędkę. – Nie, tych ciuchów z linki proszę nie zdejmować – rzekłem, gdyż żylasty zauważył, że nie za bardzo pasują do zdjęcia. – Nie ściągać, bo robocze i nie ma się czego wstydzić. Wy skąd? - wskazałem na tablicę rejestracyjną z pierwszą literą L. – Z Zamościa. – No tak, z Zamościa, ale chyba jeszcze dalej ze wschodu. – Słyszał pan o miasteczku Belz? Jesteśmy z tego miasteczka. – Chyba Bełz – poprawiłem. – Nie Bełz, a Belz. – Bełz. – Belz. – Bełz. – Belz! – Bełz!! Jest nawet piękna pieśń żydowska Miasteczko Bełz. Śpiewa Gołda Tencer. Takim, wiecie panowie, drżącym, przejmującym jak cholera głosem. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz Maleńka mieścina gdzie moja rodzina i dom mój był Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz Ach, ileż to razy nad rzeczką jam marzył, o szczęściu śnił Wspomnienia jasnych lat minionych choć tak mi drogie są Biedne serce me stęsknione boleśnie ranią i tną – No dobrze – rzekł żylasty polubownie. – U was Bełz, u nas Belz. Pan wie, gdzie Belz, to pan wie, skąd jesteśmy. – Tak się składa, że wiem. Tu rzuciłem nazwy miejscowości – Równe, Sarny, Kowel. Ukraińcy się ucieszyli. Mieszkają blisko Równego. – Moja mam była tam dwa lata temu. – Pana mama? Żyje? – Tak. Mieszkała w Hucie Stepańskiej. Znacie? – Nie. – Pojechała do swoich rodzinnych stron, których nie ma. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz Maleńka mieścina gdzie moja jedyna kochała mnie – No tak, panowie, wyjadę po tym bruku? Podwoziem nie zahaczę? Bo na łące droga dopiero powstaje. – Wyjedzie pan. – No i widzicie, mamy teraz oto dwie największe emigracje w Europie – rzuciłem na do widzenia. - Pierwszą stanowią młodzi Polacy, którzy wyjeżdżają do Anglii, Niemiec i Norwegii, drugą jesteście wy, przyjeżdżając do nas. Nieoficjalnie już was u nas ponad milion. – Tak, ale my też tu właściwie przejazdem – stwierdził żylasty. – Też wielu z nas stąd jedzie na Zachód. Miasteczko Bełz, kochany mój Bełz Dopiero teraz patrzę w internecie, że ten Bełz to ani Bełz nasz, ani Belz ich. Przypadkowa zbieżność nazw. Chodzi o Bełz w Mołdawii. Chociaż właściwie nie – to jedno i ciągle to samo miasteczko. Miasteczko Bełz. Tadeusz Majewski 19.07.2015 r. WERSJA Z LICZNYMI ZDJĘCIAMI NA FACEBOOKU - STRONA AUTORSKA TADEUSZ MAJEWSKI ORAZ W PORTALIKU GMINY SKARSZEWY - PRZEJDŹ |
wstecz | dalej » |
---|