TWARZĄ W TWARZ IV. Wieża pod parasole|m |
![]() |
![]() |
środa, 21 maj 2008 | |
- Panie Tadeuszu. Długo żeśmy nie rozmawiali, a miało być co tydzień i wesoło... - Nie rozmawiamy, bo w koło jest wesoło... Jak w piosence: kółko graniaste, czterokanciaste (tylko niech pan, panie Bogdanie, nie myśli, że tu jest jakaś sugestia o kantach, po prostu sobie nucę).... Tak więc wszystko idzie, Panie Bogdanie, w dobrym kierunku i nie ma o czym rozmawiać, bo przecież nie będziemy dyskutować, jeżeli wszystko idzie w dobrym kierunku. Co to za dyskusja o dobrych kierunkach. Nie ma temperatury... A poza tym Pan jest - przepraszam za określenie - ciemny, bo nie umie Pan wysłać maila. Ponieważ nie umie Pan mailować, to musimy się spotykać, notować, przepisywać, opracowywać, a w dobie niezwykłego postępu technologicznego moglibyśmy przecież sobie mailować jak w Naszej-klasie... Tak właściwie to dlaczego Pan nie umie wysłać maila? - Bo jestem na wewnętrznej emigracji. Wyalienowany i myślami w sobie. - A może Pan się boi, że Pana maile przechwycą specsłużby? Jak pan myśli, są u nas specsłużby? - Są, ale małe i ich nie widać, Panie Tadeuszu. Nie rzucają się w oko. Są incognito. Chodzą sobie tu i tam po urzędach, po gazetach, po Rynku i oczywiście – o czym Pan nie wie – zaczaili się w sieci, czyli w internecie. - Jak Pan do tego doszedł, jeżeli nie wysłał Pan w życiu ani jednego maila? - W sposób bardzo prosty. Jeżeli my wiemy o wszystkich mailach z miasta, to miasto wie o naszych. - Niech Pan, Panie Bogdanie, powie coś o tych incognito. Jak pan ich rozpracował? - Normalnie. Wkładałem dwa palce do kontaktu i odbierałem... Mam metolowe plomby w zębach i mi gadało. - Plomby panu gadały? Alfabetem Morse'a? Że pana podsłuchują? No tak - teraz rozumiem... Ale mógł Pan przynajmniej spróbować coś przemailować. - Próbowałem. Wysłałem raz maila, ale poszedł pod prąd i wrócił do mnie returnem, z napisem "adresat nieznany". Byłem zdziwiony, że TAM jest ktoś taki mądry i tak szybko odpisał. To jest dowód na to, że wróg czuwa i jest w sieci. - A czy Pan go widział? - Wdziałem w Gołębiewku u rybaka. Łapał małe płotki, a grube ryby przeszły obok. - Wróćmy do sprawy tej Pana wewnętrznej emigracji. Wkoło jest wesoło, a Pan się wewnętrznie rozdziera. Coś Panu w naszym kwitnącym mieście nie pasuje? Budują galerie, hipemarkety, wieżę wspinaczkową i trasę W-Z. Ogrody kwitną bzami... Wieża się panu nie podoba? - Mnie się wieża podoba, ponieważ jest to wieża ciągłej inwestycji. - Jak to? Przecież wybudowali i stoi. O finito. - Pan nie rozumie, jak się robi dobre inwestycje, Panie Tadeuszu... Wybudowali za 700 tysięcy złotych, ale to dopiero początek. Teraz ma być wieża kryta. I teraz – cytuję za gazetą rozpowszechnianą za darmo – ma być nad nią dach, zadaszenie. - Parasol? - Coś w tym rodzaju. Ogólnie mówiąc zadaszenie. Żeby osłonić wieżę od deszczu. Ten parasol musi mieć – obliczyłem – minimum 15 metrów średnicy. A na trygonometrii się, Panie Tadeuszu, znam. Dlatego mi się to podoba. Nie dość, że mamy w Polsce największą wolnostojącą wieżę wspinaczkową, to jeszcze będzie z parasolem. To przebije nawet ten dom do góry nogami w Szymbarku. Wręcz niezwykła promocja miasta. - A mnie się to podoba, że wreszcie nie jest Pan, Panie Bogdanie, malkontentem, i się Panu ta wieża podoba. Ale jak Pan widzi oczyma wyobraźni to zadaszenie, bo ja jeszcze nie widzę? Mam chyba słabą wyobraźnię. - Być może będzie to parasol składany, jak na plaży nad morzem. Kiedy go się złoży, to nad wieżą stanie 15-metrowy szpic. Na tym szpicu – ja bym tak zrobił, żeby było dostojniej - powinna być zamontowana flaga królewskiego miasta Starogard. - Ale ja dokładniej chcę wiedzieć, po co ten parasol... - Żeby deszcz nie napadał. - I stąd ta średnica? Czy to są precyzyjne obliczenia? - Tak. I przy założeniu, że w Starogardzie deszcz pada tylko prostopadle, czyli najprościej jak to możliwe. A obrys wieży to średnica około 13 metrów. - A jak będzie deszcz ukośny? - To z jednej strony wieża będzie mokra. I liczni chętni będą czekali w kolejce, żeby włazić tylko od suchej strony.... - Pan to wszystko wie, Panie Bogdanie. I wie Pan zapewne, jakie mamy na Kociewiu deszcze. Czy są na przykład kapuśniak albo deszcze ukośne? - Kapuśniaki nie. U nas są deszcze "leje jak z cebra" albo "krótkotrwała ulewa". Generalnie u nas pada normalny, prosty deszcz z nieba do ziemi, z góry do dołu. - Ale mamy zmiany klimatyczne. Mogą być wichury, a więc i deszcze boczne, może nawet skrętne, albo taki wredny kapuśniak. - To wtedy jest możliwe tylko jedno rozwiązanie. Trzeba się zgłosić tam, gdzie szyją plandeki i zamówić jakby obwolutę na rajfeszols. - Rajfeszlos?! Coi to jest, Panie Bogdanie. - Kociewskiego Pan nie zna, Panie Tadeuszu|? Rajfeszlos czyli zamek błyskawiczny. I ta plandeka będzie ściągana i zakładana. - A zimą, tak rozumiem, na wieżę nikt się nie będzie wspinał, bo będą śnieżyce skrętne? - A właśnie że nie. Będą się wspinali. Wyczytałem, że to ma być wieża do wspinaczki przez cały rok. - Ale przecież śnieżyce i oblodzenia.... - Dlatego na zimę będzie metalowy silos zakończony stożkiem. - Powstanie rotunda? - Z blachy. - Czyli widzi pan dwa warianty. Jeden to parasol lub plandeka, a zimą blaszak? - Tak, blaszak – szczelnie zaspawany. - Do tego zaspawany. A po co to spawać? - Żeby było szczelnie? Przecież tu aż się prosi, żeby taki silos zbudować i zalać wodą... No dobrze, powiem, co dalej, chociaż niechętnie... Potem... Potem puścić dwa welony, szczeżuje, małże, cierniki i powstanie podwodna wieża wspinaczkowa, na którą chętni będą się wspinali w akwalungach. - Ależ ma Pan łeb! - Jak koń. - Chciałem rzec: jak sklep. Może nawet hipermarket... Teraz rozumiem dlaczego Pan nie chce wysyłać maili. Rozgryzłem Pana... Boi się Pan, że ci ukryci w sieci mogliby Panu ukraść pomysły.... Ale podziwiam Pana, że wreszcie Pan o tej wieży mówi z zachwytem, a nie ciągle krytycznie i krytycznie. Przecież ONI się tak starają... Podoba mi się też to sforumowałenie: "obiekt niekończącej się inwestycji". Czyli idących za ciągłą rozbudową nowych miejsc pracy, szkoleń i rozmaitych działań wymagających etatów i zleceń. - Na razie odpłatnie zajmują się tym dwie osoby. Docelowo widzę tam zatrudnionych 30 osób. - Ejże, przesadza Pan. - Nie, na etatach. - Ale skąd Pan wziął tę liczbę?! - Na razie są dwie osoby, a potem... Niech Pan, Panie Tadeuszu, sobie odpowie na pytania: Kto będzie otwierał i zamykał zamykał parasol? A kto będzie otwierał rajfeszloz z góry na dół? A kto będzie napełniał wodą? To wszystko muszą być specjaliści. - Również do fauny i flory, bo przecież przewiduje pan ryby i szczeżuje... - Tak. Musi być biolog, mikrobiolog, specjalista do sprawy żywienia ciernika i welona. A w sanepidzie będzie musiała być utworzona cała nowa komórka d/s badania wody bakteriologicznego i chemicznego. - Czyli zostawiamy tę wieżę, bo ona jest w porządku. - Tak zostawmy. Lepiej powiem, Panie Tadeuszu. mało "ona jest w porządku". Ona jest wporzo. - Ach wporzo... Rozumiem. Ok. Zobacz powiązane :
Zobacz inne odcinki serii "TWARZĄ W TWARZ": |
wstecz | dalej » |
---|