Droga bez męki |
wtorek, 23 październik 2007 | |
Piotr, jak każdy naukowiec, ma duszę romantyka. I tak widzi trasę Gdańsk – Starogard, jaką mu wskazałem
Droga bez męki Nawet dalekie dojazdy do pracy do dziś zwykła sprawa. Np. codziennie wielu starogardzian wyrusza do pracy do Gdańska. Cześć jedzie autobusem, a część – jak Piotr – samochodem. Piotr jeździł najkrótszą z dróg: Kokoszkowy, Siwiałka, Godziszewo, Trąbki Wielkie i Straszyn do czasu, kiedy wiosną w strugach ulewy kamień wyrzucony spod koła ciężarówki uszkodził mu samochód. - Powinieneś jeździć inną trasą – doradziłem mu wtedy. – Przez Skarszewy. Tam prawie nie spotyka się samochodów, a tym bardziej ciężarówek. Stan drogi też niczego sobie. - Przez Skarszewy? - powtórzył Piotr z niedowierzaniem. Ta droga kojarzyła mu się z bardzo długą podróżą PKS-em. Kiedyś omyłkowo wsiadł do autobusu, który jechał do Starogardu właśnie przez to miasteczko. Jechał bardzo wolno, na dodatek w Skarszewach stał 20 minut czekając nie wiadomo na co. - Niesamowite widoki i ta przyroda... - mówiłem dalej. - Niedawno widziałem tam tokujące przy szosie żurawie. Były w takim amoku, że nogę dały dopiero w chwili, gdy podchodziłem zrobić im zdjęcie. To Piotra przekonało. Zresztą ile razy można jeździć tą samą drogą? Kilka dni później. Ciepły letni wieczór. Piotr, wracając z pracy, przejeżdżał przez Kleszczewo. I zamiast jechać prosto do Trąbek Wielkich skręcił w drogę do Skarszew. Nagle otoczyła go zieleń. Droga wiła się wśród drzew. Słońce przebijało się z trudem przez gęste listowie, świecąc mu prosto w oczy. Odruchowo zwolnił. Znak ograniczenia prędkości do 40 km na godzinę jest tu jak najbardziej na miejscu, zwłaszcza że za następnym zakrętem ujrzał dzieci na rowerach. Nagle zieleń się skończyła i pojawiała się jakaś wioska. Okazało się, że to ciągle Kleszczewo – Kleszczewo nieznane (nie mylić z Kleszczewem Kościerskim w naszym powiecie). Ludzie siedzący na ganku jednego z domostw przerywali rozmowę przypatrując się jadącemu pojazdowi. - To musi być rzeczywiście mało uczęszczana droga – pomyślał Piotr. - I widać, że życie płynie tu wolniej, spokojniej... Ja też zwalniam... Po chwili jechał drogą gęsto obsadzoną drzewami. Po lewej - cmentarz z gwiazdą na ogrodzeniu (pewnie żołnierzy radzieckich). Okolica, miejscami lekko pagórkowata, sprawia, że z drogi widać piękne widoki. Pola, łąki i lasy poprzedzielane są wąskimi ścieżkami. Niektóre z nich wręcz zdają się wołać: „choć i zobacz, gdzie cię zaprowadzę”. - Zapewne najpiękniej te okolice wyglądają wczesnym rankiem, kiedy nad polami zboża unosi się mgła – dumał dalej biolog. - Szkoda, że nie jestem skowronkiem, tylko raczej sową i nie wstaję tak rano. Po prawej wyłoniły się dwa budynki – dwa duże pałace (podobne do tego w Kokoszkowach). Właśnie trwały prace nad „zabytkową” bramą. Po przygotowanej ziemi widać było, że przed budynkami powstanie wielki park lub ogród. - Co za dziwy jeszcze tu zobaczę – pomyślał Piotr. I w tym momencie Go ujrzał... Wielki żuraw spacerował dostojnym krokiem ledwie kilkanaście metrów od drogi! A to ci dopiero! Biolog mijał senne wioski i urokliwe zakątki. Niedaleko Skarszew nagle wyłoniły się kontrastujące obrazy – z jednej strony księżycowy krajobraz żwirowni, a z drugiej otoczone lasem jezioro i podmokłe łąki. Przejechał przez Skarszewy (nie ma tu problemów w z ruchem) i znowu zanurzył się w zieleni. Pomknął przez las. Po chwili przejechał Linowiec i po kilku minutach był już w Starogardzie. - I co. Jechałeś ta trasą? - zapytałem. - Tak, tak. Teraz rozumiem, dlaczego ten autobus jedzie tak długo. Od tamtej pory minęło kilka miesięcy, a Piotr ciągle chętnie jeździ trasą przez Skarszewy. Opowiadał mi o myszołowach szybujących nad polami zboża, o młodych bocianach uczące się latać, pasikonikach i ropuchach wędrujących po ulicy, o mgłach, tworzącej się trąbie powietrznej, gwałtownych ulewy i tęczy tak kolorowej i bliskiej, że wyraźnie było widać, jak dotyka ziemi tuż przed niedalekim lasem. Czy był tam garniec ze złotem? Kto wie. W tej krainie wszystko może się zdarzyć. Tadeusz Majewski PS. Trasa jest o niecałe 10 km dłuższa od tej porytej przez ciężarówki drogi nr 222. Jest jeszcze jeden jej ciekawy wariant: skręcamy do Postołowa, potem żwirową drogą do Kamierowskich Pieców, Kamierowa i Skarszew. ![]() Fot.1 „Nagle otoczyła go zieleń. Droga wiła się wśród drzew. Słońce przebijało się z trudem przez gęste listowie, świecąc mu prosto w oczy...” Fot. Piotr Madanecki Za piątkowym wydaniem Dziennika Bałtyckiego |